|
31. Ku katastrofie Mimo wielu korzystnych zmian, jakie zaszły w Olecku w latach międzywojennych,
wystąpiły także zjawiska negatywne. Ludność wsi, niezadowolona ze swojego położenia,
opuszczała teren powiatu. Szkół było tu stosunkowo dużo, ale stały na niskim
poziomie. Zgodne niegdyś współżycie różnych grup narodowych: Polaków, Niemców, Żydów
- zostało teraz zburzone wskutek dyskryminacji rasowej i akcji germanizacyjnej. Stare
mazurskie nazwy miejscowości zaczęto zastępować niemieckimi. Początkowo nieśmiało: w
roku 1927 - dwie, w 1928 - trzy. Te tzw. "chrzty pruskie" nabrały rozmachu w czasach
hitlerowskich. W roku 1938 aż 75 nazw miejscowości w powiecie oleckim zmieniono na
niemieckie! Ten los spotkał także samo miasto Margrabowa, którego starą nazwę,
ustaloną
w akcie lokacyjnym z 1560 roku, zamieniono uchwałą rady miejskiej na Treuburg (Wierny
Gród) w 1928 roku - dla uczczenia odniesionego przez Niemców zwycięstwa w
plebiscycie.
Razić też muszą stosunkowo niskie potrzeby kulturalne ludności powiatu.
Germanizacja zniszczyła mazurską kulturę ludową, lecz nie stworzyła na jej miejsce
niczego nowego: ani nowej oryginalnej kultury, ani nawet nie dostarczyła dostępnej
gdzie indziej standaryzowanej.
Brak było na wsi księgozbiorów i czytelni. Jedyna wypożyczalnia książek ze skromnym
księgozbiorem, liczącym zaledwie 1200 woluminów, pełniła funkcję miejskiej biblioteki
publicznej. Z jej zbiorów, w których przeważała literatura rozrywkowa, korzystało w
październiku 1938 roku około stu osób. Za wypożyczenie pobierano opłatę w wysokości
10 fenigów od dorosłych czytelników i 5 - od młodzieży.
W powiecie jedyne kino istniało w Olecku. Sprzedano do niego w 1936 roku 30 tysięcy
biletów. Działające tu stowarzyszenia, zespoły i organizacje odwoływały się w swoich
nazwach do mazurskiej tradycji, ale związki te miały jedynie charakter zewnętrzny,
nominalny.
W Sulejkach koło Świętajna mieszkał przez pewien czas przyszły wybitny pisarz
niemiecki, Siegfried Lenz, autor m.in. książki "Słodkie Sulejki", ale talent jego
rozwinął się dopiero w latach powojennych.
Dojście do władzy Hitlera w 1933 roku zapowiadało niekorzystne zmiany także w
powiecie oleckim. Zdelegalizowano wszystkie partie polityczne i zawieszono swobody
obywatelskie. Najostrzej prześladowano Żydów, przeciw którym propaganda niemiecka
kierowała nienawiść społeczeństwa.
Do roku 1900. żydowskie gminy wyznaniowe na terenie Prus Wschodnich czynne były tylko
w Olsztynie, Insterburgu, Królewcu, Kłajpedzie i Tylży.
W czasie I wojny światowej i po jej zakończeniu liczbę gmin żydowskich na terenie tej
prowincji zwiększyła się do czterdziestu pięciu. Jedna z nich znajdowała się właśnie
w Olecku.
Liczba wyznawców religii żydowskiej w powiecie była niewielka. Według spisu ludności
z 1871 roku wynosiła ona w samym Olecku 109, a na terenie wsi oleckich 74 osoby,
najwięcej w Mieruniszkach - 41.
Na początku XX wieku liczba ludności żydowskiej na terenie miasta jeszcze się
zmniejszyła. Wspólnota żydowska wybudowała w Olecku dla swych wyznawców przy Rynku
synagogę i mieszkanie dla rabina. Zostały one zniszczone podczas tzw. nocy
kryształowej w listopadzie 1938 roku. Żydów bowiem przedstawiali hitlerowcy jako
skrytych sprawców wszystkich krzywd i klęsk, jakie spadły na naród niemiecki.
Wielu Żydów zamieszkałych w Olecku należało do ludzi zamożnych. Trudnili się handlem
spirytusem i octem, tekstyliami, należeli do właścicieli cegielni, młynów, firm
produkcyjno-handlowych, bywali bankierami, lekarzami. Jednak po dojściu Hitlera do
władzy większość rodzin żydowskich opuściła Olecko. Ci, którzy pozostali,
doświadczyli na sobie okrucieństwa prześladowań i kierowanej przeciw nim nienawiści
motłochu.
W roku 1940 zostali wywiezieni, jak określono, "dobrowolnie" transportem do Suwałk,
faktycznie zaś wysłani zostali na miejsce kaźni. Ocaleli jedynie ci, którzy wcześniej
wyemigrowali z Olecka.
Młodzieży skupionej w organizacjach starali się zaszczepić hitlerowcy
charakterystyczne elementy własnej ideologii: ślepe posłuszeństwo wobec
zwierzchników, uwielbienie i kult militaryzmu oraz pogardę dla intelektu. Pozyskiwali
też, jak wszędzie, coraz więcej zwolenników wśród dorosłych i to nie tylko wśród
oportunistów, przywykłych do posłuchu każdej władzy, lecz wśród ludzi zastraszonych
lub ogłupionych i zdezorientowanych.
Hitlerowcy, którzy w krótkim czasie stali się potężną siłą polityczną, zawdzięczali
swoje sukcesy połączeniu skrajnego nacjonalizmu z demagogią społeczną. Znalazło to
wyraz nawet w nazwie ich partii narodowo-socjalistycznej - NSDAP. Oddziały terenowe
tej partii znajdowały się w 13 miejscowościach powiatu oleckiego: w Dułach,
Sokółkach, Gąskach, Kleszczewie, Krupinie, Mazurach, Mieruniszkach, Kowalach,
Cimochach, Świętajnie, Stożnem, Babkach i Olecku. Kierownikiem powiatowym partii w
1938 roku był W. Tubenthal, a jego zastępcą - Beitat.
Nieliczni tylko mieszkańcy powiatu manifestowali jawnie swą niechęć wobec ideologii
hitlerowskiej. Rekrutowali się oni spośród duchowieństwa ewangelickiego. Należeli do
nich m.in. proboszcz parafii z Wieliczek Werner Marienfeld oraz proboszcz Christian
Zürcher z Mieruniszek. Obaj jesienią 1937 roku zostali uwięzieni, podobnie jak około
stu innych pastorów
z Prus Wschodnich, i osadzeni najpierw w Olecku, a następnie w Ełku.
Nic jeszcze na razie nie zapowiadało zbliżającej się katastrofy wojennej. Ludność
miasta pracowała na co dzień w swoich sklepach, firmach handlowych i usługowych. W
dni targowe i podczas jarmarków gwarny tłum wypełniał rozległy Rynek wokół wzgórza
kościelnego, zastawiony straganami i zaprzęgami konnymi przyjezdnych z okolicznych
wsi. Wielu korzystało z kolejki wąskotorowej, której przystanki znajdowały się w
niedalekiej od siebie odległości wzdłuż torów prowadzących ze Świętajna po Garbas
przy granicy wschodniej powiatu.
Latem, w dni świąteczne, udawano się spacerem wzdłuż jeziora do miejskiego kurortu
"Liebchensruh". Rozrywkę proponowały organizacje i stowarzyszenia: żeglarskie,
tenisowe, strzeleckie, koncertowe i inne. Dawni Mazurzy wtapiali się pomału w
społeczeństwo niemieckie, młodsi zapominali nawet języka swych przodków. Nieliczni
tylko, jak niegdyś Wojciech Kętrzyński czy Jan Karol Sembrzycki, odnajdowali swoje
polskie rodowody, ale przyznawać się do nich było w tych latach niebezpiecznie.
Nosili ciągle jeszcze polskie nazwiska, tylko nieco zniekształcone: Raffalsky,
Kowalzyk. Ignatzik, Gritzka, ale imiona mieli niemieckie: Ewald, Friedrich, Karl, bo
polskich już dawno nie wolno było nadawać. Młodzi po niemiecku zaczynali czuć i
myśleć.
Ostatni starosta olecki okresu międzywojennego, Walter Tubenthal, który sprawował
swój urząd w latach 1934-1945 wspomina, że stosunki sąsiedzkie między nadgranicznymi
powiatami - oleckim i suwalskim - układały się dobrze, dopóki nie zakłóciła ich
wrogość między Niemcami i Polską.
Pod względem demograficznym, gospodarczym i finansowym zaznaczała się tendencja do
współpracy przygranicznej. Jesienią 1937 roku zakończyły się rozmowy w kasynie
cywilnym w Suwałkach poświęcone wzajemnym kontaktom i regulacji ruchu granicznego.
Kilka tygodni później polski starosta odwiedził Olecko.
Tubenthal pisze też w swej relacji, że na początku wojny polsko-niemieckie we
wrześniu 1939 roku nie miało miejsca w powiecie żadne wydarzenie wojenne. Otóż
sprawa wyglądała trochę inaczej. W dniu 2 września Suwalska Brygada Kawalerii,
wchodząca w skład Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Narew", otrzymała zezwolenie na
wykonanie rozpoznania poza granicami państwa.
Generał Z. Podhorski powierzył zadanie rozpoznania nieprzyjaciela na kierunku
Raczki-Cimochy 3. pułkowi szwoleżerów, z którego wydzielono
w tym celu oddział pod dowództwem mjr Witkowskiego.
W nocy z 2 na 3 września po dojściu do granicy oddział w szyku pieszym, omijając
Cimochy od południa, wyszedł na drogę Cimochy-Olecko.
Pogrążoną w ciemnościach osadę zaatakowano z marszu i w walce na białą broń zdobyto
stanowisko ogniowe niemieckiej broni maszynowej, strażnicę "Grenzschutzu", stację
kolejową i inne obiekty wojskowe.
O świcie oddział wycofał się do rejonu wyjściowego, zabierając ze sobą jeńców i
zdobytą broń.
W odwet za tę akcję kilka dni później Niemcy ostrzelali we wczesnych godzinach
porannych z dział ciężkiego kalibru pociągu pancernego spod Imionek Nową Wieś po
polskiej stronie granicy, powodując masakrę ludności cywilnej. Źródła niemieckie nie
podają liczby zabitych, informując jedynie, że około 50 rannych mieszkańców tej wsi
znalazło się w szpitalu oleckim.
Po zakończeniu kampanii wrześniowej powiat olecki raz jeszcze stał się
widownią ważnych wydarzeń politycznych. Na mocy porozumienia między hitlerowskimi
Niemcami a Rosją sowiecką okręg suwalski miał być włączony do Rzeszy Niemieckiej. W
związku z tym gazeta lokalna "Treuburger Zeitung" z 6 października 1939 roku
donosiła:
"W wyniku uzgodnienia granicy niemiecko-rosyjskiej w Polsce okręg Suwałki
zostanie opuszczony przez armię sowiecką. Na podstawie porozumienia od czwartku
wkroczą do tego obszaru w trzech etapach oddziały niemieckie. Od środy w budynku
komory celnej wschodniopruskiej miejscowości granicznej Mieruniszki prowadzili
rozmowy w tej sprawie przedstawiciele Wehrmachtu i armii rosyjskiej. W koleżeńskim
spotkaniu niemieckiego podpułkownika i rosyjskiego dowódcy brygady ustalono zasady
przekazania i przejęcia okręgu Suwałki... W czterech miejscach wojsko przekroczy
dotychczasową granicę niemiecką: na południe od jeziora Wisztynieckiego, w
Mieruniszkach, Borawskich i Cimochach... Do piątku przewidziane jet zajęcie Suwałk, a
do 7 października - całego obszaru do granicy litewskiej i rosyjskiej".
W wyniku umowy granicznej z 28 sierpnia 1939 roku pomiędzy Niemcami i Związkiem
Radzieckim i włączenia Suwalszczyzny do Prus Wschodnich powiat olecki stał się
największy w całej prowincji, a burmistrza Olecka, Cramera, powołano do pracy w
Suwałkach.
Przed wojną polsko-niemiecką nie było w powiecie oleckim garnizonu ani żadnych
obiektów o charakterze militarnym. 42 km odcinek granicy państwowej osłaniały jedynie
wojska ochrony pogranicza (Grenzschutzu), a nad granicą z powiatami giżyckim i
węgorzewskim zbudowano zaporę przeciwpancerną. Natomiast zimą z 1940 na 1941 roku
stacjonowała w powiecie cała dywizja, której broń pancerna, amunicja i materiały
pędne zostały skoncentrowane i zmagazynowane w lasach. Przygotowywano się do wojny z
Rosją. W pierwszych dniach wojny niemiecko-rosyjskiej szosa z Gołdapi przez Kowale,
Olecko, Ełk zatłoczona była wojskiem i różnymi pojazdami wojskowymi, w związku w czym
przez dwie doby została całkowicie zamknięta dla ruchu cywilnego. Spowodowało to
zakłócenie zaopatrzenia miasta, m.in. w mleko, które dowożono bocznymi drogami
trakcją konną. Później przez okres około tygodnia stacjonowała w Olecku i okolicy
hiszpańska "Błękitna Dywizja" w drodze na front rosyjski.
Pierwsze lata wojenne były pasmem sukcesów militarnych Niemiec.
Wojna szybko oddaliła się od granic powiatu oleckiego. Euforie zwycięstw przyćmiewała
tylko niekiedy wiadomość o śmierci na froncie bliskich lub znajomych. Z upływem czasu
coraz bardziej zaznaczały się jednak skutki prowadzonej wojny. Żywność i odzież stały
się dostępne tylko w drodze reglamentacji; na teren powiatu napłynęło wielu nowych
mieszkańców
z bombardowanych miast Niemiec zachodnich i centralnych, zwłaszcza - jesienią 1943
roku - z Berlina, którzy tu, na wschodnich krańcach Rzeszy znaleźli schronienie. Ale
latem 1944 roku front wschodni zbliżył się do granicy pruskiej, powiat olecki
znalazł się na jego bezpośrednim zapleczu, a takie miejscowości jak Bitkowo, Garbas i
Mieruniszki - w bezpośrednim zasięgu działań wojennych.
Funkcjonowanie gospodarki w warunkach wojennych wymagało siły roboczej.
W miejsce wcielanych z każdym rokiem do wojska coraz młodszych roczników
mężczyzn, sprowadzano do pracy obcokrajowców. Według relacji inspektora rządowego i
zastępcy starosty w Olecku - Ewalda Raffalskiego - na terenie powiatu zatrudnionych
było kilkuset francuskich jeńców wojennych, 80-100 rosyjskich jeńców w żwirowni w
Stożnem oraz około 4500 Polaków, którzy wywiezieni zostali na przymusowe roboty.
Pojedyncze osoby i całe rodziny wywożono z Polski do miast pruskich, gdzie odbywał
się handel żywym towarem, przypominający targ niewolników. Ludzi tych rozdzielano do
majątków obszarniczych, gospodarstw chłopskich i innych zakładów pracy. Źle żywieni i
odziewani, symbolicznie opłacani za ciężką pracę, karani byli niejednokrotnie
zesłaniem do obozów koncentracyjnych za nieposłuszeństwo lub opuszczenie wyznaczonego
miejsca pobytu.
W połowie lipca 1944 roku sytuacja na froncie wschodnim zmusiła lokalne
władze do wydania polecenia ewakuacji ludności ze wschodniej części powiatu
oleckiego. Wyjazd nastąpił 22 lipca w godzinach popołudniowych. Ewakuowani, od
których zabrano inwentarz żywy, zostawiając jedynie po jednej krowie na rodzinę,
udawali się szosą w kierunku Giżycka.
Następnego dnia rano zatrzymani zostali koło Dunajku, a następnie rozlokowani w
najbliższych wsiach i folwarkach. Wytworzył się stan niepewności, spowodowany trudnym
do przewidzenia rozwojem wydarzeń na froncie.
Zaniechanie dalszej ewakuacji ludności cywilnej z powiatu związane było niewątpliwie
z zahamowaniem ofensywy na Litwie. Ponieważ ewakuacja nastąpiła w okresie
największego nasilenia prac żniwnych, rolnicy oleccy zabiegali o czasowy powrót do
ich dawnych siedzib w celu kontynuowania sprzętu zboża i przeprowadzenia omłotów.
28 lipca armia radziecka rozpoczęła kolejną operację zaczepną. Uderzenie szło
wprawdzie na Kowno, ale lewe skrzydło wojsk prowadzących natarcie kierowało się
wzdłuż osi Suwałki-Olecko. Ostatecznie i to natarcie powstrzymano, a front
ustabilizował się w najbliższym sąsiedztwie powiatu oleckiego na linii
Szypliszki-Nowa Wieś-jezioro Wigry-Czarna Hańcza.
Sytuacja taka trwała do jesieni 1944 roku. 16 października Rosjanie rozpoczęli
frontalny atak na granicę Prus Wschodnich.
Tego samego dnia przybył do Olecka gauleiter Prus, Erich Koch, zaniepokojony rozwojem
wydarzeń w nadgranicznych powiatach. Tu zapadła decyzja w sprawie formowania
oddziałów Volkssturmu, które miały wspierać w walce jednostki frontowe. Powołano do
nich mężczyzn w wieku od 55 do 60 lat oraz chłopców 16- i 17-letnich. Na czele
pośpiesznie stworzonych batalionów organizacji (nazywanej wojskiem Kocha, podobnie
jak umocnienia obronne wzdłuż granicy pruskiej - "Wałem Kocha"), liczących od 260 do
380 ludzi - źle uzbrojonych i nie wyszkolonych - stanęli oficerowie rezerwy. Należeli
do nich kupcy, nauczyciele, nadleśniczy i burmistrz. Zdołano zmobilizować ogółem 2600
osób, z czego 1400 do jednostek frontowych, a pozostałych 1200 przeznaczono do zadań
pomocniczych i gospodarczych, z czego 650 - do prac omłotowych.
Ci żołnierze Kocha, skupieni w ośmiu batalionach, nie przedstawiali oczywiście
większej wartości bojowej.
Tymczasem pod wpływem dramatycznego rozwoju sytuacji w czasie walk o Gołdap
zarządzono w powiecie oleckim 22 października powszechną ewakuację ludności cywilnej
do wyznaczonych już wcześniej miejscowości powiatu mrągowskiego.
W dniach od 22 do 26 października mieszkańcy Olecka i okolicy opuszczali miejsce
swego zamieszkania pociągami i wozami konnymi. Wywożono pośpiesznie inwentarz żywy,
urządzenia i przedmioty przedstawiające wartość majątkową, dokumentalną lub
zabytkową. Ewakuowano biura i urzędy oraz archiwum miejskie. Według relacji
ostatniego starosty oleckiego, Waltera Tubenthala, w ciągu tych kilku dni powiat
opuściło 28 tysięcy ludzi, wywieziono lub wyprowadzono na zachód 8000 koni i około
28000 sztuk bydła. Niektórzy mieszkańcy ziemi oleckiej wracali tu jeszcze w
listopadzie i grudniu, gdy ustabilizowała się sytuacja na froncie, by prowadzić
omłoty i wywieźć część pozostawionego majątku.
Ocenia się, że około 40% mieszkańców miasta ewakuowano w miesiącach letnich do
Saksonii, dzięki czemu uniknęli oni chaosu i dramatów, jakie były udziałem pozostałej
ludności w dniach zimowej ucieczki, spowodowanej styczniową ofensywą wojsk
sowieckich. Na skutek bowiem spóźnionych zarządzeń ewakuacyjnych władz hitlerowskich
fala ludności zapełniała zaśnieżone szosy i w mroźne dni parła w popłochu na północ w
kierunku Zalewu Wiślanego, by statkami popłynąć do Niemiec.
Jedni jechali, inni szli pieszo, słabsi zostawali po drodze, matki gubiły dzieci. W
długich kolumnach wozów i uciekinierów znajdowali się także przymusowi robotnicy,
którzy zmuszeni byli towarzyszyć swoim bauerom. Chaos, dezorientacja i cierpienia
towarzyszyły jednym i drugim.
W Olecku po 26 października 1944 roku niewielu pozostało ludzi. Tylko
najważniejsze służby, jak poczta czy kolej, utrzymywały prowizoryczne dyżury.
Administracja powiatu znajdowała się także w Mrągowie. Ci wszyscy, którzy tu jeszcze
pozostali, opuszczali w pośpiechu swoje rodzinne strony podczas styczniowej ofensywy,
wycofując się na zachód razem z oddziałami 170 dywizji piechoty i Volkssturmu szosami
zatłoczonymi wojskiem i zaprzęgami konnymi uciekinierów.
23 stycznia weszli do Olecka Rosjanie. Dawni jego mieszkańcy, którzy przeżyli
okrucieństwo i cierpienia ostatnich wojennych miesięcy, znaleźli własny dom w
Niemczech, na zachód od Odry.
Na opustoszałą ziemię olecką napłynęła kolejna fala polskich osadników. Zaludnili oni
i zagospodarowali tę część byłych Prus Wschodnich, którą włączono do Polski na mocy
postanowień państw zwycięskiej koalicji antyhitlerowskiej.
OLECKO Czasy, ludzie, zdarzenia Tekst:
Ryszard Demby
|
|