|
21. Rynek miejski Rynek olecki od założenia miasta stał się ośrodkiem życia mieszkańców Olecka,
którzy z dumą podkreślali, że należy on do największych
w Europie. Już najstarsze działo historyczno-geograficzne Caspara Hennenbergera z
1595 roku dotyczące przeszłości Prus "Erclerung der Preussischen grössern Landtaffel"
wspomina jako osobliwość rozmiary oleckiego rynku i przytacza legendę, według której
ówczesny starosta straduński, Wawrzyniec von Halle, założył się z kimś zamożnym o
większą sumę, że jeżeli stanie na jednym końcu rynku na czele czterystu jeźdźców, to
nie będzie widoczny z jego drugiego krańca.
Ta legenda nie wyjaśnia planów księcia Albrechta, związanych z lokacją nowego
miasta. Wawrzyniec von Halle obejmował stanowisko starosty książęcego w 1561 roku,
podczas gdy podstawowe założenia przestrzennego rozplanowania Margrabowej gotowe już
były pod koniec roku 1559. Wyjaśnienia zamysłów księcia należy dopatrywać się raczej
w ówczesnej sytuacji politycznej. Po hołdzie pruskim obszar państwa krzyżackiego
włączono do Polski na prawach lenna. Znalazło się ono na szlakach handlowych,
łączących miasta polskie z wybrzeżem bałtyckim. Margrabowej wyznaczono zapewne w tej
nowej sytuacji ważną rolę ośrodka wymiany handlowej na pograniczu Korony, Wielkiego
Księstwa Litewskiego i Prus Książęcych.
W różnych źródłach historycznych znaleźć można rozmaite - niekiedy sprzeczne
- informacje na temat wielkości oleckiego rynku. W przywileju lokacyjnym miasta
czytamy m.in., że "cmentarz ma mieć obszar dwu morgów, rynek zaś dwunastu morgów".
Hennenbergen pisze, że rynek ma osiem i pół morgi (Der Marckt hat allein achthalb
Morgen), gdzie indziej dowiadujemy się, że powierzchnia jego wynosi 5,5 hektara. W
monografii "Olecko. Z dziejów miasta i powiatu" czytamy z kolei, że miasto
rozplanowano z wielkim rozmachem, "dając mu ogromny, dziewięciomorgowy rynek o
wymiarach 255x215x228x255 metrów". "Ostpreussisches Städehandbuch" z 1926 roku
określa jego wielkość na 7 ha.
Pierwsi osadnicy, którzy zamieszkali wokół rynku, otrzymali zgodnie z wolą księcia
Albrechta osiemdziesiąt włók ziemi spośród stu jedenastu przeznaczonych dla miasta.
Dwadzieścia dwie włóki miały przypaść pozostałym mieszczanom, osiadłym przy
pobocznych uliczkach, cztery dostali księża, a pięć oddano pod ogrodzenie miasta i
budynki dla wszystkich 300 mieszczan. "Każdemu mieszczaninowi należy odmierzyć po
trzy morgi. Każda parcela budowlana musi być dziesięć prętów długa, a trzy pręty
szeroka. Dla zaopatrzenia podróżnych trzeba zbudować cztery karczmy, które mają
otrzymać podwójnie wielkie parcele" - czytamy w przywileju lokacyjnym.
Budynki przy rynku były od początku bardziej okazałe, niekiedy piętrowe, z
gospodarczym zapleczem w podwórzu; te, które zbudowano przy uliczkach, nie różniły
się najczęściej wyglądem od zwykłych chałup wiejskich.
Ten wielki plac pośrodku nowo założonego miasta przysparzał ówczesnym władzom
samorządowym od początku sporo kłopotów. Nie lada problemem stawała się sprawa
utrzymania jego czystości. Pamiętajmy, że odbywały się na nim cztery razy do roku
duże jarmarki na konie i bydło oraz cotygodniowe targi. Mieszkający przy rynku
mieszczanie hodowali sami także ptactwo, trzodę, konie i rogaciznę. Nietrudno
wyobrazić sobie, jak musiało wyglądać to centralne miejsce Margrabowej.
W tej sytuacji 27 marca 1825 roku zebrali się radni miasta i postanowili, że należy
"możliwie jak najszybciej, nawet od jutra" przekazać w dzierżawę oczyszczanie placu
targowego z gnoju.
W obwieszczeniu z 18 lipca, które strażnik miejski Zibolla podał do publicznej
wiadomości mieszkańców zgromadzonych według zwyczaju biciem w bęben, trudno doszukać
się poetyckiej duszy ojców miasta, lecz nie można im odmówić troski o jego czystość.
Czytamy w nim, że "odtąd dochód z zebranego gnoju na rynku oleckim będzie
odprowadzany do kasy miejskiej, a chętni do wykonywania usług
w tym przedsięwzięciu winni zgłosić się na licytację w ratuszu 23 lipca 1825 r. do
godziny 10".
Kandydatów zgłosiło się trzech: kupiec Gramatzky, piwowar Mehl oraz radny Ottzenn,
który wygrał przetarg, płacąc za uzyskaną koncesję 4 talary i 4 srebrne grosze. Nie
był to jednak koniec kłopotów z oczyszczaniem rynku, skoro w latach 1825-1842
spotykamy w aktach miejskich nazwiska następujących po sobie dwunastu kolejnych
dzierżawców.
Na marginesie tych wydarzeń warto dodać, że długi kasy miejskiej pokrywane były z
tzw. czopowego. Przychody budżetowe Margrabowej składały się głównie z czynszu
gruntowego od domów i ogrodów, od browarów publicznych, z opłat od ław mięsnych i
chlebowych, od wagi miejskiej
i suszarni słodu. Budżet zasilały opłaty na dziesięcinę kościelną i nauczycieli, na
straże nocne i kominiarza, na pastuchów bydła, koni i owiec, wreszcie - mostowe i
targowe ściągane podczas jarmarków. W wydatkach przewidywano kwoty na zapłatę dla
różnych rzemieślników, pracujących na potrzeby miasta, a także sądowe koszty na
złoczyńców, na jałmużnę i dla banitów.
Oczywiście, znajdowały się w nich także środki na utrzymanie służb miejskich, a
zwłaszcza na czynsz odprowadzany corocznie do urzędu królewskiego.
W pierwszych latach XIX wieku, kiedy nie znano jeszcze masowej produkcji
fabrycznej, rozwinęły się rękodzielnicze formy wytwarzania niezbędnych przedmiotów
codziennego użytku. Około 1800 roku w Olecku pracowało 20 szewców, 11 krawców, 8
grabarzy, 6 kowali, po 5 rzeźników i garncarzy i wielu innych rzemieślników.
Rzemieślnicy ci jednak, z wyjątkiem rzeźników, nie mieli prawa przez długie lata
sprzedawać swoich towarów wprost nabywcom, lecz musieli korzystać z pośrednictwa
kupców, którzy wystawiali je na kramach i straganach w rynku. Niektórzy otwierali
sklepy w piwnicach, do których schodziło się wejściem wprost
z rynku.
W końcu XVIII wieku kupców w ścisłym tego słowa znaczeniu było
w Olecku tylko kilku i zajmowali się oni głównie handlem towarami kolonialnymi; ich
miejsce zajmowali coraz częściej rzemieślnicy, którzy nie tylko wytwarzali określone
wyroby, ale także sami je sprzedawali.
Niektórzy z nich, jak np. piwowarzy, których w 1800 roku było w Olecku ośmiu, lub
młynarze, stawali się teraz właśnie rzemieślnikami, chociaż wcześniej pełnili funkcję
pracowników miejskich lub państwowych.
Rynek miejski wypełniał się więc ruchliwym gwarnym tłumem, zwłaszcza w czasie
targów i jarmarków. Obfitość i różnorodność oferowanych wyrobów, towarów i zwierząt
ściągała ludzi nie tylko z miasta i terenu okolicznych wsi, lecz także z dalszych
stron.
Dopiero w połowie XIX wieku zaczęto dostrzegać w tym wielkim placu targowym oprócz
jego podstawowej funkcji - ośrodka wymiany handlowej - jego walory urbanistyczne i
estetyczne. Już wcześniej bowiem, jak wspominano, rozebrany został rozwalający się
mur starego cmentarza na wzgórzu kościelnym i wybrukowano część rynku.
Powstałe Towarzystwo Upiększania Miasta w 1841 roku postawiło sobie za cel wydobycie
naturalnych walorów krajobrazowych wzgórza kościelnego i jego otoczenia. Posadzono
wiele nowych drzew i ozdobnych krzewów, wytyczono wzdłuż placu ścieżki i aleje
spacerowe, ustawiono ławki dla wygody i odpoczynku mieszkańców. Mimo tych
niewątpliwie korzystnych zmian, jakie zaszły w wyglądzie rynku, nie przestał on aż do
roku 1945 pełnić funkcji wielkiego placu targowego. Stanęły wokół niego domy i sklepy
zamożniejszych mieszkańców miasta, a obok nich - hotele, restauracje i inne
instytucje użyteczności publicznej.
Niemal przez trzysta lat Margrabowa tonęła nocami w ciemnościach. Odpowiedzialność za
spokój i bezpieczeństwo pogrążonego we śnie miasta spoczywała na nocnych stróżach,
którzy zapewne - tak jak w wielu innych miastach - na dwie godziny przed północą
nawoływali do gaszenia świateł i udawania się na spoczynek. Ciemności ośmielały
jednak amatorów cudzej własności, wobec czego przed złodziejskimi praktykami
zabezpieczyć miały czujne, agresywne psy. Światło latarń gazowych rozbłysło wokół
oleckiego rynku dopiero w roku 1866.
Rynek był od samego początku widownią najważniejszych wydarzeń
w życiu Olecka. Niektóre z nich, jak wizyty książąt i królów pruskich, przypominają
źródła historyczne, inne - poznajemy z utrwalonych relacji naocznych świadków lub z
zachowanych fotografii. Widzimy na nich
m. in. apel kawalerii niemieckiej w 1914 roku, rosyjskich jeńców wojennych czy
odwiedziny Hindenburga i Ludendorffa latem 1915 roku w kwaterze gen. Eichhorna w
Olecku. Na rynku miejskim organizowano manifestacje i pochody mieszkańców podczas
plebiscytu w lipcu 1920 roku,
a później, w czasach hitlerowskich, na zgromadzeniach i pochodach skupiali się tu
członkowie NSDAP i organizacji paramilitarnych. Wtedy nosił on już nazwę
Adolf-Hitler-Platz.
Stały na nim nadal główne budowle, wzniesione w przeszłości: kościół
ewangelicki, ratusz, średnia szkoła żeńska. Chwałę oręża niemieckiego przypominały
pomniki, które miały cementować patriotyczną jedność lokalnej społeczności. W
styczniu 1945 roku, po wkroczeniu wojsk sowieckich do miasta, spłonęła większość
budynków wokół rynku. Los ten spotkał także kościół na wzgórzu, ale sam rynek nie
zmienił swego kształtu i wielkości. Pozostał taki sam, jak za czasów księcia Albrechta.
OLECKO Czasy, ludzie, zdarzenia Tekst:
Ryszard Demby
|
|