|
19. Od wojny siedmioletniej do wojen napoleońskich W czasie wojny siedmioletniej (1756-1763), kiedy sprzymierzone z Anglią Prusy
Fryderyka II wystąpiły przeciw ówczesnym potęgom europejskim - Austrii, Francji i
Rosji - wojska rosyjskie zagroziły Prusom od wschodu. Pruskie władze wojskowe wydały
zarządzenie, by cała ludność w pięćdziesięciokilometrowym pasie przygranicznym
opuściła, w razie ataku Rosjan, zamieszkałe tereny i wywiozła stamtąd tyle dobytku,
ile się tylko da.
Ewakuacją objęte zostało więc całe ówczesne starostwo oleckie. Uciekinierzy winni
zabrać ze sobą w drogę bydło i konie oraz wszelkie zapasy zboża, siana i przedmioty
codziennego użytku, dostarczając je do magazynów w Królewcu, Ragnecie, Tylży i
Welawie. Zarządzenie to było jednak trudne do wykonania na rozległym obszarze objętym
działaniami wojennymi i spotkało się z oporem zarówno samej ludności, jak też w
urzędach kameralnych. W związku z tym najpierw je zmodyfikowano, potem odroczono, a w
końcu zaniechano jego wykonania w zamierzonym zakresie. Jednocześnie postanowiono
powołać oddziały obrony krajowej w sile 6 kompanii (2214 żołnierzy) w przygranicznych
miejscowościach - Olecku, Ełku i Piszu. Dowództwo nad tymi oddziałami, których
zadaniem była głównie obrona przed maruderami i nieregularnymi jednostkami
nieprzyjaciela, powierzono emerytowanemu rotmistrzowi Katarzyńskiemu, właścicielowi
dóbr szlacheckich Guty w okręgu oleckim.
Główne wojska rosyjskie, pod wodzą feldmarszałka Apraksina, zmierzały
z Kowna przez Stołupiany w kierunku Gąbina, jednakże oddział boczny ich lewego
skrzydła, dowodzony przez Sybilskiego i Liewena, nadchodząc od Grodna, znalazł się w
nocy z 1 na 2 sierpnia 1757 roku w okolicach Olecka i Ełku. Władze miejskie Olecka
już wcześniej obwieściły poddanie się i przyjęły carską ochronę. Przysięgę na
wierność carycy Elżbiecie nakazano złożyć magistratowi, mieszczaństwu, sołtysom oraz
dzierżawcom okolicznych domen.
Z terenów mazurskich, według X. v. Hasenkampa, przysięgę wierności carycy
miały złożyć jedynie miasto Olecko oraz okręgi Cichy, Cimochy, Olecko i Wróbel.
Skądinąd wiadomo jednak, że hołd rosyjskiej władczyni składał także 5 marca 1758 roku
Lec (Giżycko). Ten akt lojalności, którego później nie mógł wybaczyć Fryderyk Wielki
mieszkańcom Prus, sprawił, że w samym mieście nie wydarzyły się jakieś nadzwyczajne
ekscesy. Za to, jak podaje Toeppen, "zanim pojawił się właściwy wróg, regularne i
nieregularne oddziały Sybilskiego oraz niewiele od nich różniące się bandy włóczęgów
i biedoty z Polski szerzyły strach wśród bezbronnego ludu, dokonując kradzieży i
mordów oraz wzniecając pożary... Chłopi
z żonami i dziećmi całymi gromadami uciekali na jeszcze nie zajęte przez
nieprzyjaciela terytoria, kryjąc się w lasach. Rozjątrzeni tym kozacy zamieniali w
perzynę ich opustoszałe domostwa".
Wojska rosyjskie opuściły Olecko już w nocy 5 sierpnia, przesuwając się w
kierunku Gołdapi. Po drodze, napotykając opuszczone przez mieszkańców wsie - Monety i
majątek szlachecki Daniele - kozacy spalili je doszczętnie. Wrócili tu jeszcze w roku
następnym i przebywali na terenie całych Prus do roku 1762.
Niektóre szczegóły, dotyczące dramatycznych wydarzeń tego okresu, zawarte są
w starej kronice kościelnej Margrabowej. Czytamy w niej m. in.:
"2 sierpnia 1758 roku o godzinie dziesiątej wieczorem wkroczyły oddziały
rosyjskie i otoczyły miasto tak, że nikt nie mógł go opuścić. Nadeszły one od strony
Raczek. Strażą przednią, złożoną z kozaków i kałmuków, dowodził Obrist Bors.
Następnego dnia, w środę, przybyli na czele 15 tysięcy żołnierzy trzej generałowie:
v. Sibilski, Schillong i Sieben. Wszyscy byli na koniach i rozłożyli się obozem poza
miastem do piątku. W sobotę opuścili Olecko, maszerując w kierunku Gołdapi. Po drodze
ograbili
i splądrowali całkowicie Golubie i młyn w Sedrankach. W niedzielę spalili Monety i
Gorczyce. W Monetach ocalała tylko karczma i szkoła. W Gorczycach niektórych ludzi
wpędzano do ognia, innych, obnażonych, wleczono ze sobą. Także Gordejki padły pastwą
płomieni. Margrabowa ocalała od spustoszenia i grozy wojennej, ale ludzie w czasach
tych dni nie mieli odwagi opuszczać swych domów. Wszystko to działo się, kiedy
proboszcz Schultz przeniesiony został do Pisza jako arcykapłan, kiedy proboszczem w
Margrabowej został Daniel Egidi, kiedy funkcję rektora pełnił Thimotius, a diakonem
był pan Horn".
Wielka radość zapanowała w Margrabowej, kiedy 22 sierpnia 1762 roku nadeszła
wiadomość o zawartym pokoju, który ostatecznie i nieodwołalnie uwolnił Prusy od
zwierzchnictwa Rosji. Zanim jednak uroczyście obchodzono to wydarzenie i odprawiano
dziękczynne nabożeństwo, oleccy duchowni wcześniej zmuszeni byli celebrować podobne
nabożeństwa w intencji zwycięskich wojsk rosyjskich nad armią pruską: 23 lipca 1759
roku we wsi Paltzig i 1 grudnia koło Frankfurtu nad Odrą.
Fryderyk Wielki gniewał się na prowincję pruską za to, że tak szybko przyjęła
rosyjskie zwierzchnictwo, a przedstawicieli rodów szlacheckich nazywał złymi
gospodarzami i lekkoduchami, którzy nie tak się zachowali, jakby należało oczekiwać.
Po trzydziestu latach ponownie zawrzało w przygranicznych powiatach
mazurskich. W czasie powstania kościuszkowskiego w 1794 roku generał Andrzej
Karwowski uderzył niewielkim oddziałem powstańczym na granicę Prus, ogołoconą z
wojska. Szturmowało ono w tym czasie Warszawę. Granicy na odcinku Olecko-Ełk bronił
pruski generał H. J. Günther, który zaatakował oddziały powstańcze, lecz poniósł
porażkę. Polscy żołnierze zajęli Prostki, Ostrokół, dotarli w okolice Pisza i Białej
Piskiej. Ludność nadgranicznych obszarów uciekała w głąb kraju, porzucając domostwa i
majątek.
O wydarzeniach z tych dni informował ówczesnego biskupa, Ludwika Borowskiego,
Tymoteusz Gizewiusz, urodzony w Olecku w 1756 roku:
"... w okolicy pięciu miast: Olecka, Ełku, Orzysza, Białej Piskiej i Pisza panował
taki zamęt, że wszyscy mieszkańcy uciekali stąd wraz z dobytkiem. Drogi zapełnione
były wozami. Jadąc w nocy ze Świętajna do Ełku spotkałem wielu uciekających;
przerażenie było tak ogromne, że wsadzano na wozy i wywożono położnice oraz obłożnie
chorych. (...) Gdy uciekali nasi obrońcy, nam bezbronnym też nie pozostało w końcu
nic innego jak wybrać ten najbardziej niehonorowy środek. Wreszcie i ja załadowałem
na wóz matkę, dwie siostry, żonę oraz sześcioro dzieci i w nocy 26 czerwca wyruszyłem
do Starych Juch, 2 mile od Ełku".
Polskie oddziały powstańcze nie dotarły jednak do Olecka. Wyparły je z Mazur
wojska pruskie walczące w porozumieniu z rosyjskim sojusznikiem. Niebawem nadszedł
czas, że mieszkańcy Olecka zobaczyli również polskich żołnierzy i usłyszeli pieśń
legionową "Jeszcze Polska nie umarła...". Miało to miejsce podczas wojen
napoleońskich, kiedy po bitwie pod Frydlanem, w której Francuzi rozgromili wojska
rosyjskie i pruskie, wkroczyła do Olecka 25 czerwca 1807 roku dywizja generała
Zajączka.
W lipcu tego roku stacjonował w Olecku drugi pułk piechoty z dywizji samego ojca
legionów - generała Dąbrowskiego, który kilkakrotnie odwiedzał w tym czasie miasto
nad Legą.
Jeszcze raz, w przededniu wielkiej kampanii Napoleona na Rosję, w czerwcu 1812 roku,
mieszkańcy Olecka oglądali polskich żołnierzy, którzy u boku wojsk francuskich
ciągnęli pod dowództwem generała Rożnieckiego na wschód. W połowie grudnia tego roku
ci sami mieszczanie nieśli pomoc niedobitkom Wielkiej Armii, ściganej przez wojska
rosyjskie.
Ludność mazurska wiązała nadzieje poprawy swego położenia w związku z wojnami
napoleońskimi i wkroczeniem wojsk francuskich do Prus. Świadczą o tym słowa pieśni
śpiewanej w tym czasie na Mazurach:
"Słychać, że dobrze będzie jak Francuzi wygrają,
Pobiją Niemców wszędzie, bo za ludem trzymają,
My też ich zobaczymy, w tym to nadzieja nasza,
Prusaków bić pomożemy, mamy pałki u pasa".
Dziś jedynym chyba śladem przemarszu tych wojsk w 1812 roku przez ziemię
olecką jest mały cmentarz na wzniesieniu obok wsi Kukowo, na którym pochowano kilku
Francuzów zmarłych z wycieńczenia podczas odwrotu armii francuskiej z Rosji. Mało
widoczne mogiły, porośnięte trawą, znajdują się w odległości około 200 metrów od
szosy ełckiej
w miejscu, do którego kierunek wyznaczają posadzone w prostej linii pojedyncze
drzewa.
OLECKO Czasy, ludzie, zdarzenia Tekst:
Ryszard Demby
|
|